CZWARTE URODZINY KUBUSIA!!!

Dzisiaj 27 września 2010 roku MÓJ CUDOWNY WNUCZEK SKOŃCZYŁ 4 latka.

Kiedy zamykam oczy” kadry „byłych chwil odtwarzam sobie z taką łatwością…jakby to było przed minutą, godziną. Pamiętam czas oczekiwania na JEGO narodziny, na ten pierwszy dotyk ciałka, KTÓRE KOCHAŁAM OD CHWILI, KIEDY BYŁ JESZCZE POD SERCEM MOJEJ CÓRKI. To tajemnica pokoleń – jakże niepowtarzalna , jedyna ….odchodzi ktoś, by narodził się ktoś…Pierwsza myśl i pytanie…czy dziecko jest zdrowe, czy MAMA czuje się dobrze.Odpowiedź była przejmująco radosna –śliczny, zdrowy chłopczyk, Mama zmęczona , ale czuje się dobrze. Pamiętam, jak zięć przyjechał do mnie ze szpitala, całą noc oczekiwał na narodziny SWOJEGO SYNKA u boku mojej córki. Usiadł zmęczony , tak szczęśliwy. Poszłam do kuchni zaparzyć kawę, kiedy wróciłam…On już zasnął. Spływ adrenaliny , zmęczenie wzięły górę..

Po kilku godzinach odwiedziny w szpitalu …..i łopotanie serca tak ogromne….zobaczę, dotknę swojego WNUSIA…..Był w moich oczach najpiękniejszą,  najdelikatniejszą istotką na świecie. Wzruszenia nie potrafię opisać, to była chwila tylko moja i JEGO….KUBUSIA.

Swoją dumę, że zostałam babcią chciałam wykrzyczeć całemu światu. Wykonałam setki telefonów, rozsyłałam pierwsze zdjęcie Kubusia ….

Po dwóch dniach pobytu w szpitalu NOWE ŻYCIE wraz ze swoją MAMĄ powitaliśmy w domu dzieci. Pozostałam z nimi , żeby pomóc , odciążyć w obowiązkach . Godzinami wpatrywałam się w grymasy rysowane na buźce NIEMOWLAKA….delikatny uśmiech, usteczka wykrzywione jakby do płaczu…Pierwsza kąpiel…kąpał Tatuś w mojej asyście i z udziałem zmęczonej jeszcze porodem córki. Stałam z boku .Byłam stremowana jak przed najbardziej ważnym egzaminem…..Po dwóch dniach u córki wystąpiły powikłania, trafiła na Oddział w Szpitalu. Kubuś pozostał pod moją opieka, opieką mojej młodszej córki, zięć dyżurował w szpitalu. Każdy szelest w łóżeczku, ja byłam już u JEGO boku…z radością patrzyłam, jak wypija mleczko.Był taki spokojny, cudowny..

Córka powróciła szczęśliwie po zabiegu do domu, nabierała sił.

Po kilku tygodniach wizyta z Kubusiem u lekarza….diagnoza zaskakująca – Maluszek ma gronkowca złocistego, miał też zapalenie uszka. Dobór antybiotyków był ograniczony, sporo ze spektrum tych leków nie działa , kiedy w organizmie tak małym zagościł gronkowiec …

Infekcje u Kubusia pojawiały się bardzo często….nikt nie znał przyczyny. Kilkakrotny pobyt w szpitalu …..Bezradność w oczekiwaniu towarzyszyła nam regularnie…..czekanie na diagnozy , etap leczenia. Ale to były tylko infekcje….łagodniejsze, groźniejsze. Każda z nich niosła smutek, nie mogliśmy pomóc dziecku, które musiało walczyć o swój stan zdrowia. Zazwyczaj z czasem wygrywał, wygrywał do czasu .A potem……..potem przyszła chwila tak okrutna, diagnoza o AUTYŹMIE . Kubuś podjął tą walkę, wspieramy dziecko z całych sił….Może za kolejne cztery lata wpis do pamiętnika będzie w innej formie…….KUBUŚ, DZIECKO, KTÓRE UWOLNIŁO SWÓJ CHORY MÓZG Z AUTYZMU….