Czas tyka, Kubuś robi postępy, choroba zaskakuje…

Rozpoczynając zapisy na blogu lat temu pięć jedna myśl dominowała…”Boże, niech ten cudowny chłopiec nigdy nie zazna braku tolerancji. Pokochajcie Kubusia, prosiłam.” Z czasem zawiązywały się znajomości z Rodzicami, bliskimi dzieci zaburzonych. Różne historie życiem pisane tak bardzo mnie zafascynowały, weszłam w świat ludzi słabszych, chorych.

Dzisiaj mogę spłacać swój dług wspierając Rodziny, które dopiero na szlak nierównej walki z chorobą bliskich wchodzą. Nie trzeba wiele ..niekiedy wystarczy kilka słów wsparcia, by ktoś z drugiej strony monitora odrzucił obawy , lęk przed wędrówką w nieznane.

Kubuś zrobił wielki skok na przód. Z zamkniętego całkowicie dziecka systematycznie pokonuje bariery , uczy się funkcjonować w naszym świecie.

Autyzm zazwyczaj nie jest jedynym zaburzeniem. Odporność dzieciaczków jest niewielka. Bywają zaburzenia gastryczne, szereg innych schorzeń, które trzeba zwalczać.

Los kołem się toczy . Upadamy, by podnieść się silniejszymi . Ważne, aby mieć poprawną asekurację, żeby upadek nie bolał tak mocno.

Przez bardzo długi okres czasu przytłoczona mega problemami wierzyłam, że ciężar zarzucony na plecy musi kiedyś przepełnić się tak, aby zaczął się wysypywać. Był okres, kiedy myślałam, że nie dam rady zrobić kroku do przodu. Stanie w miejscu doskwiera najbardziej. Otulona puchem Przyjaźni , słowem pocieszenia, życzliwości wielu z Was, ludzi ze świata wirtualnego wychodzę na prosty szlak. Mój bagaż jest znacznie lżejszy. Kolejna trudna próba przetrwania mimo wszystko, pewnie dobiega końca.

Dostrzegam swój uśmiech, radość życia przebija się delikatnie. Dałam radę !!!

Wiem, że w tym gąszczu zaniedbałam również systematyczne wpisy na blogu. Przepraszam czytelników bardzo, bardzo serdecznie.

Nie, nie jest jeszcze bajecznie. Byłoby zbyt pięknie. Kubuś od dwóch miesięcy stał się „zakładnikiem” czegoś, co jest jeszcze diagnozowane.

Podwyższona temperatura , powiększone węzły chłonne, złe wyniki z badania krwi, moczu wykazują, że stan zapalny trawi organizm.

Kolejny raz nie autyzm, a infekcja powoduje, że musi przejść na indywidualny tok nauczania w domu. Od przyszłego tygodnia nauczyciel będzie przychodził do Kubusia. Córka pracuje z nim odrabiając zadania w domu. To nie wystarczy, niestety.

Nie uskarża się na bóle czegokolwiek, faktycznie nie widać zewnątrz żadnych oznak choroby…, a jednak. W grudniu, jeżeli uda nam się, może już na początku miesiąca trafi na oddział onkologiczny, gdzie zostanie poddany badaniom.

Całym sercem wierzę, że to jakiś incydent zdrowotny, który zostanie rozpoznany, wdrożone odpowiednie leczenie pozwoli na odzyskania zdrowia. Obecnie pozostało tylko czekanie na poprawną diagnozę.

Wszyscy, którzy muszą się zmierzać z chorobami doskonale wiedzą, że tylko pokora, cierpliwość pozwala przetrwać trudny czas…no to czekamy. Zabrałabym od niego ten bagaż, poniosła na swoich plecach…to jednak nie jest możliwe.

Ukojenie, ten spokój odnajduję w codziennej modlitwie. Tak znacznie lżej.

 Panie, pomóż mi być przyjacielem wszystkich, Przyjacielem oczekującym bez znużenia, przyjmującym z dobrocią, dającym z miłością, słuchającym bez znudzenia, dziękującym z radością. Przyjacielem, którego zawsze można znaleźć,gdy go się potrzebuje. Pomóż mi ofiarować innym bezinteresowną przyjaźń, promieniować radosnym pokojem,Twoim pokojem Panie. Spraw, bym była gotowa wspierać i przyjmować zwłaszcza najsłabszych i pokrzywdzonych.W ten sposób będę mogła pomagać innym,być bliżej Ciebie Jezu.Jezu, troszcz się Ty…